Dziś rano w ramach rozrywek intelektualnych przy niedzielnym śniadaniu zgłębiłem temat. I wychodzi z tego niezła zabawa i megasukces Ministra Gospodarki, który jako kandydat na prezydenta chciał rozdawać wszystkim uczniom iPady a teraz zrobił stronę interenetową, na której będzie link do poczty elektronicznej i uwaga, uwaga - będą odpowiadali na pytania, które się tam prześle. Rewelacja!
No więc na stronie Gazety Prawnej czytamy, że:
Minister Gospodarki podpisał już rozporządzenie w sprawie utworzenia punktu kontaktowego dla administracji
Zwróćmy uwagę na słowo "już" użyte w tym artykule. Zdecydowanie skłaniałbym się do słowa dopiero ewentualnie wreszcie. Czyli co, po 5 latach w UE, w sumie kilkunastu latach przygotowywania się do członkostwa mamy już stronę gdzie będą informacje o zasadach prowadzenia usług i reklamacji w krajach Unii? I to jeszcze dobry rząd raczył nas zinformatyzować i zrobi to w formie strony internetowej? Tempo godne mistrzów.
Ale to "już" ma jeszcze jedno dno. Otóż postanowiłem sprawdzić co to właściwie są te punkty kontaktowe i czy to nie przyda mi się do czegoś przy prowadzeniu ekspansji zagranicznej IAI S.A. i wszedłem na stronę internetową Ministerswa Gospodarki, a tam przeczytałem, że:
Korzystne dla przedsiębiorców rozwiązania zawiera ustawa o świadczeniu usług na terenie Polski. Projekt nowego prawa przygotowany przez MG został przyjęty przez rząd 8 grudnia br (2009 - przyp. s.m.).
i dalej:
Przyjęta ustawa przewiduje również utworzenie tzw. pojedynczych punktów kontaktowych, które będą pełnić funkcje ewidencyjne i informacyjne. Dzięki nim przedsiębiorcy będą mogli załatwić wszystkie formalności w jednym miejscu. Punkty kontaktowe zwiększą także dostęp do informacji na temat wymogów, które trzeba spełnić, by świadczyć usługi.
Ustawa wprowadzająca przepisy unijnej dyrektywy usługowej zacznie obowiązywać na początku 2010 roku.
I co? Wszystko przygotowane 8 grudnia 2009 a teraz mamy komunikat, że Minister już podpisał rozporządzenie, że strony ruszą. A co będzie na tych stronach? Otóż rozbawiło mnie do łez kilka stwierdzeń:
- Za GP: Punkty kontaktowe umożliwią nieograniczony
dostęp do publikowanych na stronie internetowej informacji na temat usług i handlu elektronicznego, bez względu na miejsce zamieszkania osoby korzystającej z portalu. - czyli sukcesem jest to, że będę mógł skorzystać ze strony internetowej bez względu na to czy jestem w Warszawie czy w Szczecinie? To tak nie działa Internet w wersji podstawowej? - skrzynkę poczty elektronicznej – odpowiedzi na pytania będą w języku polskim i angielskim. - będą odpowiadać na maile? No w 2010 roku to naprawdę potężny sukces.
- W Polsce został przyjęty niemiecki i belgijski wariant implementacji dyrektywy, który polega na utworzeniu dwóch rodzajów punktów kontaktowych: osobnego dla administracji i osobnego dla usługobiorców i usługodawców. - czyli to unijne biurokratyczne cudo nie zostało tak ściśle dopracowane, że pozwala na dowolną interpretację, że mamy aż dwa warianty i nasi urzędnicy zaszaleli i postawili wszystko na warianty niemiecki i belgijski - stworzymy dwie strony internetowe, zamiast jednej. To zmienia moje życie.
Po co to piszę? Ostatnio opisałem jak kosztowna, wszędzie się wpychająca administracja wypiera dobre inwestycje z kraju i mamy tu przykład takiego działania. Jasne, taka strona internetowa jest potrzebna i fajnie że powstanie, ale zobaczmy co i za ile oni nam oferują. Za późno, za topornie, bez polotu i widać że bez znajomości świata dookoła wydadzą nasze pieniądze na potworka (w sumie dwa), które będą straszyć w internecie.
Czy na prawdę do każdej standardowej procedury administracji, która w żadnej firmie nie byłaby niczym specjalnym, potrzebujemy takiego przypierdu, dyrektyw, interpretacji prawników, żeby na końcu powstałą strona z poradami i linkiem do maila?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz