czwartek, 29 października 2009

O 2% które ratują życie

Organizacje Pożytku Publicznego co roku na szczytne cele zbierają 1% naszych podatków. Sklepy z elektroniką zawstydzają OPP - zbierają 2% od właścicieli.

No w sumie to chodzi 2,22%, ale mniejsza o detale. Ważne, że cel również szczytny - uratowanie życia sklepu i ograniczenie masowej redukcji etatów w jego pobliżu.

A chodzi oczywiście o sklep podobno nie dla idiotów.



Podobno nie jestem idiotą, ale nie rozumiem dlaczego w sklepie, którego przychody sięgają 180 milinów złotych rocznie, sytuację ma uratować pożyczka od właścicieli na 4 miliony złotych. To tak jakby przeciętnemu Kowalskiemu, który zarabia 3,5 tysiąca brutto, płaci podatki, raty, czynsz, jedzenie (koszty operacyjne) do przeżycia potrzebna była pożyczka 77 złotych od rodziców. Przecież wystarczy na ciężkie czasy ograniczyć piwo (ok. 20 puszek) i papierosy (7 paczek). I już. Budżet się zamyka.

I choć news o tym, że Agito może upaść pojawił się w poniedziałek, to zwlekałem, żeby dokładnie zebrać trochę materiału i przemyśleć sprawę. Dziś epilog i potwierdzenie moich tez sam do mnie wpadł na skrzynkę i prosił się o to, żeby go skojarzyć i opisać.

W branży tak zwanych "dwuprocentowców" lub "dwudziestozłotowców" zarabia tylko ten kto jest na końcu łańcuch pokarmowego. Ta branża to oczywiście RTV i elektronika.

Jak to działa? Bardzo prosto. Prawie tak jak walki plemienne w Afryce. Tysiące małych plemion wyposażonych w broń z całego świata cały czas zabija się Bóg wie po co, non stop do siebie strzelając. Każdy pocisk kosztuje. W sumie żadne plemię nie wygrywa, każde ponosi wielkie straty, a zarabiają tylko handlarze bronią, którzy dostarczają im amunicje, karabiny i cały ten zamęt jest im na rękę.

Plemiona całą kasę wydają na zbrojenia, które zaraz wystrzelą. Nie mają opieki medycznej, nie rozwijają rolnictwa, szkolnictwa. Zresztą po co, mało kto dożywa starości.

I teraz mamy tysiące sklepów z elektroniką, które dzielnie walczą niską dwuprecntową lub dwudziestozłotową marżą. Amunicje w postaci sprzętu dostarcza im Action, pole walki to allegro lub ceneo. Pociski to oczywiście ciągłe zbijanie ceny. I w tę walkę wplątało się Agito. Nie ważne, że liczy się wygoda zakupów. Oni od zawsze stawiali na meganiskie ceny.

Co gorsze sporą część z 4P Agito oddało firmie zewnętrznej, która teraz upada i nikt nie chce im dać towaru. Dlatego Agito nie jest teraz sklepem z elektroniką, tylko z perfumami i oponami. Szukali na siłę towaru żeby zapełnić wirtualne półki. Sami nie mają infrastruktury, więc ponoszą konsekwencję tego, że ich partner nie płaci ich dostawcom.

A propos po cholerę budować olbrzymie supermarkety internetowe? Przecież ta historia była wiele powtarzana z takim samym skutkiem. Nie idę do sklepu po zimówki, kartę graficzną i perfumy dla dziewczyny. No i może jeszcze frytki do tego.

Jaki jest efekt? Po ubiegłorocznych kraksach dużych sklepów z elektroniką, prawdziwy Titanic e-handlu dopiero wypływa z portu. To może być prawdziwy epic fail polskiego e-commerce. Straty rosną, obroty spadają, przed szczytem sezonu po takich publikacjach spada zaufanie do marki, a gorących towarów na półkach brak. Plany dofinansowanie przez GPW, odkładane po raz enty, również nie wyglądają kolorowo. Oj, Mikołaj chyba nie przyjedzie tam żeby napełnić swój worek przed Wigilią.

A co na to dostawca broni na rynku wojen dwuprocentowców? "Liczę na dobre wyniki w listopadzie i grudniu, kiedy popyt na elektronikę wzrośnie. Zwyciężą wtedy właściciele najlepszej logistyki, a taką posiadamy." - powiedział prezes Piotr Bieliński w rozmowie z agencją ISB. A cytuję... dzisiejszy Parkiet.

W trzy dni sama napisała się historia.

2 komentarze:

  1. Bardzo dobry wpis Panie Sebastianie ,

    Heh... 20 zł w dniu dzisiejszym to dużo :)

    Z moich obserwacji wynika że mała marża jest wynikiem zawyżania cen zakupu przez dystrybutora , z tąd też wręcz w fatalnej sytuacji są małe sklepy oferujące ten typ asortymentu.

    Duże sklepy sprzedają produkt w danej kategorii po cenie zakupu łudząc się że w długiej perspektywie czasu pozyskają klienta , natomiast prawda jest jedna - Kowalski i tak pójdzie gdzie taniej , koło się zamyka.

    Mała konkurencją w dystrybucji produktów jest skutkiem monopolistycznych zachowań.

    Szara strefa na allegro i mamy komplet.

    Sam prowadzę taki sklep i nie polecam nikomu.

    OdpowiedzUsuń
  2. To, że ktoś wygenerował przychody w wysokości 180 mln nie oznacza, że ma zysk. Równie dobrze może mieć stratę. Jeśli przyjąć, że marżę ma 2% to oznacza, że wartość dodana w przypadku 180 mln przychodu to 3,6mln. Wystarczy wypuścić z ryzów koszty i nie zostaje nic poza stratą. Nie rozumiem zatem zdziwienia, że 4mln może uratować życie. Jeśli Agito, którego wyników nie znam przejada więcej niż swoje 3,6mln marży, to oznacza, że 4mln zł to jest rok życia. Jeśli kogoś ratować to rozsądnym wydaje się dać mu środki na rok i albo wymyśli jak żyć, albo trzeba pozwolić mu umrzeć. Nie rozumiem Twojego niezrozumienia co im dadzą te 4mln.

    A swoją drogą porównanie zarobków Kowalskiego z obrotem spółki wydaje mi się dość kuriozalne...

    OdpowiedzUsuń